Od połowy września praca wre, aż miło popatrzeć... I posłuchać. Grześ nie wychodził prawie z warsztatu. Całymi dniami ciął, szlifował, frezował i toczył. W przerwach bejcował, pastował i polerował. Zapachy ciętego drewna zwabiały nas do warsztatu, a Wu musieliśmy trzymać z dala od wiór i ścinek.
W czasie, kiedy G. poddawał obróbce drewno, ja starałam się nie pozostawać w tyle.
I tak udało mi się wyczarować cudeńka z wykorzystaniem haftu soutache.
Fascynujące, jakie piękne efekty można osiągnąć tą metodą. Wciągnęła mnie całkowicie.
Wu natomiast z zapamiętaniem i ogromnym zaangażowaniem poddawała wytwory G. testom na wytrzymałość. Wszystkie zakończone wynikiem pozytywnym! :-)
A oto niektóre z efektów naszej pracy:
cdn...
Aniu robicie takie cuda tylko na własny użytek czy też jest szansa na nabycie takich drogą kupna sprzedaży :)
OdpowiedzUsuńOczywiście, że jest szansa na nabycie. Zainteresowanych zapraszam do napisania do nas na adres: aigciesniarscy@gmail.com
OdpowiedzUsuńWięcej informacji będzie w kolejnym poście :). A
Wow! Jestem pod wrażeniem - ale to nie pierwszy raz w Waszym przypadku :)
OdpowiedzUsuńFantastyczne :)
OdpowiedzUsuń