piątek, 23 grudnia 2011

nowy gość, a raczej goście

Dzisiaj, hm... wczoraj stanęła u nas choinka. W zasadzie choineczka, niewielka, ale własna. Wu dzielnie pomagała stroić robiąc dokładny przegląd ozdób. Już wiem, że będę musiała ją bardzo pilnować, bo zdecydowanie woli ozdoby zdejmować, niż wieszać. Cóż... jeszcze jej się to odmieni ;).

Takie są efekty choinkowego strojenia. I to jest nasz pierwszy gość. Drugi natomiast zapukał do mnie chwilę temu. W prezencie przynosząc wiklinową bombkę, którą nie omieszkałam natychmiast powiesić, a że na naszą choineczkę za duża, zawisła pod lampą :). Prezentuję ją wraz z przemiłym gościem:

Jak widzicie skrzatka nasza dała znać, że u nas przyjaźnie i ciepło i zaczynają się zjeżdżać kuzynki. Ale przynajmniej jestem spokojna, że ktoś się domem zajmie, choinkę podleje, pająki nakarmi :). Sympatyczne te skrzatki bardzo. Wszystkim Wam polecam zaprzyjaźnić się z takimi.





Widzicie jak im dobrze pod naszą choinką?
A ja, razem z nimi chciałam Wam życzyć, żeby ten świąteczny czas pełen był Radości, Spokoju i Rodzinnego przebywania! Chwila zatrzymania w szalonym pędzie tego świata przyda się każdemu z nas.
Ściskam Was mocno i do zobaczenia po świętach :):).

poniedziałek, 19 grudnia 2011

tęczowe klocki

Przedświąteczna praca wre. Niektóre wyroby pokażę już po świętach, żeby ofiarodawcom nie psuć niespodzianki, ale akurat klocki mogę pokazać. Pamiętacie drewniane klocki w wózku na kółkach? Pamiętacie jak Wu testowała wózek? Poprzedni komplet był w całości w kolorze naturalnym, a dzisiaj dwa komplety w kolorach tęczy. I już sama nie wiem, którą wersję wolę. Oceńcie sami:

Komplet klocków w kolorze naturalnym:



I komplety tęczowe:




Dla zainteresowanych klocki gotowe do odebrania :).

piątek, 16 grudnia 2011

u nas już sylwestrowo ;)

W zeszłym roku zostaliśmy poproszeni o wykonanie masek karnawałowych na bal sylwestrowy. Produkcja była masowa, już nie pamiętam ile ich było, ale na pewno dużo. Wu miała cztery miesiące, dało się ją położyć, ona grzecznie leżała tam, gdzie się ją położyło, praca wrzała, było twórczo. Większość masek była kartonowa, ale trzy Grześ zrobił metodą wenecką z papier mache.
W tym roku też robiliśmy. Na zdecydowanie mniejszą skalę, ale za to tylko weneckie :). No i Wu już zdecydowanie leżeć w jednym miejscu nie chciała, tylko bardzo czynnie brała udział w artystycznych działaniach. Jak zwykle :).
Zacznę od tegorocznych:






















Tak Wu nam pomagała:

A to zeszłoroczne :



















No i przykładowe kartonowe:


czwartek, 15 grudnia 2011

lokatorka

Dwa dni temu o trzeciej w nocy zawitała do nas lokatorka. Zawitała niepostrzeżenie (no, prawie) i tak już została. Ale zapowiedziała, że nie zostanie na zawsze, bo chciałaby poznać jakieś jeszcze dziewczynki w naszej rodzinie. Obiecałam jej, że tak się stanie. Ale póki co, mieszka z nami. Poznajcie ją, to nasza domowa skrzatka:

To zdjęcia zrobione zaraz po jej pojawieniu się u nas:



  A tu już następnego dnia :):


niedziela, 11 grudnia 2011

Efekt działań ostatnich dni (a raczej nocy)

Jak widać pora późna, Wu śpi snem słodkim, póki co nieprzerwanym :), ufff... można popracować. Ostatnie cztery wieczory plotłam, kiedy tylko mogłam. Oczywiście nie tylko sznurki, ale o tamtym "niesznurkowym" nie będę Wam pisać ;). Efekty plecenia sznurków pokazuję z dumą i zachęcam do nabywania na własność i cieszenia oka nie tylko na zdjęciach. Święta tuż, tuż, warto sobie, lub komuś zrobić niespodziankę :).

I jeszcze chciałam Wam napisać, że miałam dzisiaj ogromną przyjemność poprowadzenia warsztatów z wytwarzania filcowych broszek kwiatowych. Warsztaty przesympatyczne, z racji oczywiście przemiłych uczestniczek :). Efekty będę Wam mogła pokazać, jak tylko uda mi się otrzymać od organizatorek zdjęcia.

Ale na razie zdjęcia broszek mojej produkcji:












No i jeszcze zapomniałam dodać, że dzisiaj również miała miejsce słodka, aromatyczna produkcja pierniczków. Mmmm... ale pyszne wyszły. :)

wtorek, 6 grudnia 2011

sznurków jedwabnych splot...

Dzisiaj, jak na świętomikołajowy dzień przystało powstały... Anioły :):). Dotarła nowa dostawa reprodukcji i w naszej pracowni zaroiło się od "szumu skrzydeł", fruwających wszędzie złotych płatków (bo tych białych za oknem nie ma co wyglądać ;)) i zapachów bejcy i farb :). Lubię to, oj lubię. Moja dzielna pomocnica niezawodnie próbowała pomagać i tylko popołudniowa drzemka uratowała mnie i złoto :).
Doszliście zapewne moi drodzy do wniosku, że coś mi się pomyliło, tytuł o sznurkowych splotach, a ja tu o anielskich wyczynach wypisuję. :). Ano nie pomyliło mi się. Ponieważ wizerunki moich aniołów są Wam już znane, bo pozostałam wierna ulubionym reprodukcjom, postanowiłam pokazać Wam wisiorki i broszki ze sznurka zwanego soutache (spolszczone sutasz :)). Pojawiły się już dwa zdjęcia moich plecionek, dzisiaj więcej. Zapraszam: